Jeszcze wcale niedawno, kulinarny świat podzielony był na dwie opcje. Jeden obóz miał na tarczach masło, drugi zaś nosił na sztandarach wizerunek margaryny. To chyba druga taka gastronomiczna wojenka, którą porównać można jedynie do konfliktu posiłków mięsnych i wegetariańskich. Jeżeli zaś walka między zwolennikami mięsa i roślin trwa nadal, to wojenny topór między masłem, a margaryną został zakopany jakiś czas temu. Ludzie przestali przekonywać sie nawzajem, o tym które z tych smarowideł zdrowsze, które ma więcej cholesterolu, a które ładniej przylega do kanapek. Skoro więc, ów spór wygasł zupełnie, pozwolę sobie lepiej przybliżyć tę bardziej maślaną stronę medalu.
Ażeby cieszyć się konsystencją masła, najpierw trzeba zadbać o słuszną ilość kwaszonej lub słodkiej śmietany. Jeżeli takową posiadamy, trzeba czym prędzej poddać ją procesowi pasteryzacji. Dopiero po zupełnym zakończeniu powyższej operacji, przystąpić można do skomplikowanego procesu zmaślania.
Zmaślanie zaś może być procesem wcale zabawnym, albowiem polega on mniej więcej na poddaniu spasteryzowanej śmietany najbardziej wymyślnym ze znanych tortur. Tak więc trzeba nią potrząsać, tłuc, bić, ubijać, brutalnie mieszać. Wszystko po to, by uszkodzić fosfo-lipidowo-białkowe otoczki kuleczek tłuszczowych. Jeżeli do ów uszkodzeń dojdzie, mamy do czynienia z wyciekaniem stałego i ciekłego tłuszczu. I tak oto jesteśmy w połowie drogi, jaką podążamy, by stworzyć maślaną kostkę.
Zaraz po wydzieleniu się tłuszczu ciekłego, tłuszczowe ziarna zbierają sie i łączą, tym samym oddzielając się od całej reszty maślankowej masy. Grudki tłuszczu zespalają się, zapraszają kolegów, rosną w siłę, aż wreszcie gotowe są na proces ostateczny. Teraz bowiem nie pozostaje już nic innego jak przepłukać je wodą, wygnieść i uformować, celem dalszej dystrybucji.
Masło jest zaś nieodłącznym elementem krajobrazu, jaki ujrzeć możemy, otwierając lodówkę. To najbardziej powszechny i najczęściej stosowany składnik, z jakim mamy do czynienia w codziennym menu. Pamiętać jednak należy, iż masło to nie tylko witaminy A i D, ale także – co wielu przeraża – cholesterol. Załóżmy, iż dzienne zapotrzebowanie człowieka na ten ostatni, wynosi około 350 mg. W 100 g masła znajdziemy około 220 mg cholesterolu. Tak więc, jeżeli nie będziemy zużywać całej kostki na śniadanie, możemy raczej być spokojni o swoje zdrowie.
Czy zatem wybrać masło, czy zdecydować się na margarynę? Spór niech rozstrzygną nasze smakowe kubeczki.
Brak komentarzy