Cukier waniliowy. Używamy go dość powszechnie, często kupując słodkie saszetki, które udoskonalić mają nasze wypieki. Ciasta, babeczki czy budynie nawet, wszystko z udziałem cukru waniliowego. Cukier waniliowy znajdziemy w co drugiej kuchni, prawda? Otóż właśnie nie prawda. Większość z nas nigdy nie trzymała saszetki z waniliowym cukrem. Jeżeli ktoś uzna powyższe słowa za bzdurę i kłam, niech w tej chwili pochwyci najbliższe opakowanie, tegoż produktu. Teraz przeczytajmy głośno i wyraźnie. Cukier waniliNowy.
Prawdziwy cukier waniliowy, owszem występuje w przyrodzie, a po dość wygórowanej cenie można go nawet zakupić. Ba, z odpowiednim przepisem da się wyprodukować go samemu. To jednak, co zazwyczaj oferuje nam pani ekspedientka w pobliskim supermarkecie, cukrem waniliowym z pewnością nie jest. Ciekawostką jest, że ani konsument, ani rzeczona ekspedientka nie mają o tym bladego pojęcia. Wszyscy zatem ulegają pewnej iluzji, myląc cukier wanilinowy z waniliowym. Swoją drogą, ta sama ekspedientka nie będzie wstanie wskazać nam cukru wanilinowego, jeśli o takowy poprosimy. Mimo tego, że właśnie taka nazwa widnieje na każdym produkcie, który uznajemy za ten właściwy – waniliowy.
Co za różnica – ktoś zapyta. Ano różnica jest i to niebagatelna. O ile cukier waniliowy faktycznie zawiera w sobie czarne pałeczki wanilii, o tyle wanilinowy może poszczycić się jedynie śladową ich ilością. Zamiast tego, wanilinowy cukier może posiadać całkiem spore ilości aromatów i barwników. Waniliopodobny smak otrzymuje się, wrzucając do składników kukurydzianą, ziemniaczaną czy modyfikowaną skrobię. Do tego wszystkiego dołącza etylowanilia, proszek, którego zapach potrafi być kilkakrotnie bardziej intensywny, niż sama wanilia.
Czy ktoś z nami pogrywa? Zapewne tak. Czy jesteśmy wprowadzani w błąd i mamieni? Nie do końca. Wszak na żadnym opakowaniu nie ma wzmianki o cukrze waniliowym. Jest wanilinowy. Czy ta informacja w jakikolwiek sposób wpłynie na naszą kulinarną egzystencję? Zapewne nie, ale dzięki temu będziemy mogli być bardziej świadomymi konsumentami. A to już przecież coś.
Brak komentarzy